
Z ustaleń „Wyborczej” wynika, że Centralne Biuro Antykorupcyjne inwigilowało za pomocą Pegasusa Grzegorza Napieralskiego. Miało to mieć miejsce po tym, jak zeznania obciążające go złożył Marcin W. – współpracownik Marka Falenty.
Marcin W. złożył zeznania dot. posła SLD Grzegorza Napieralskiego, który miał domagać się od niego 20 lub 30 tys. zł na stowarzyszenie zajmujące się prowadzeniem szkoły muzycznej. Do placówki uczęszczała córka polityka.
Z relacji Marcina W. wynika, że za to miał otrzymać pomoc, w „spacyfikowaniu” posłanki SLD. Ta z kolei miała utrudniać mu prowadzenie interesów.
Napieralski zaznaczył w rozmowie z „GW”, że nie domagał się od W. pieniędzy.
„Gazeta Wyborcza” dodała, że z jej ustaleń wynika, że po tym, jak zeznawał Marcin W., CBA zainfekowało Pegasusem telefon Napieralskiego. Zrobiono to bez jego wiedzy.
CBA kilkakrotnie włamywało się na telefon Napieralskiego po zeznaniach W.
Insynuacje równie wiarygodne, jak oświadczenie Rydzyka, że jego Maybach to prezent od bezdomnego. Nie będę wdawał się w manipulację, którą urządził Ziobro, odtajniając wybrane, niezweryfikowane rewelacje ze śledztw. To wszystko potwierdza konieczność powołania komisji śledczej.
— Grzegorz Napieralski (@Napieralski_G) October 19, 2022
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis