
Jarosław Kaczyński zażądał od Zbigniewa Ziobry dymisji Bogdana Święczkowskiego. Nie dojdzie do niej według naszych informacji.
Dymisji prokuratora krajowego miał zadać żądać Morawiecki. Ziobro się na to nie zgodził. W zamian przeszła opcja jednego wiceministra z PiS w ministerstwie sprawiedliwości.
Dlaczego to był warunek Morawieckiego?
Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski wysyłał dyspozycje śledczym, między innymi ws. udziału Mateusza Morawieckiego w „aferze taśmowej”. Domagał się przedłużenia śledztwa oraz przesłuchania premiera.
Ziobro chciał mieć haki na premiera by wykorzystać je w walce o przywództwo na prawicy.
O sprawie informuje „Gazeta Wyborcza”. Chodzi o postępowanie prowadzone ws. pożyczki w wysokości 96 tys. złotych, jakiej ks. Tomasz Jegierski miał udzielić stowarzyszeniu „Solidarność Walcząca” Kornela Morawieckiego. Duchowny twierdził, że pożyczka miała być warunkiem otrzymania dotacji dla jego Fundacji „SOS dla Życia” z banku BZ WBK, zarządzanego wówczas przez Mateusza Morawieckiego.
Drugi watęk to afera taśmowa.
Morawiecki miał oferować jednorazowe finansowe wsparcie dla byłego ministra skarbu Aleksandra Grada. Ja bym spróbował tak bardziej jednorazowo. Pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania, czy na coś – mówił Morawiecki na nagraniu.
W sprawę miał zaangażować się prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. „Gazeta Wyborcza” opublikowała fragment pisma do wrocławskich śledczych, w którym prokurator krajowy pisze:
„rozważenia wymaga również przesłuchanie w charakterze świadka zarządzającego wcześniej Bankiem BZ WBK, na okoliczność złożenia wniosku o dofinansowanie przez Fundację 'SOS dla Życia’, a także treści rozmów w restauracji 'Sowa i Przyjaciele'”.
W momencie wysłania pisma Morawiecki był wówczas premierem, kierował rządem od 2017 roku.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis