
Tzw. sekstaśma Kuchcińskiego, która ma obciążać marszałka Sejmu, istnieje jedynie w opowieściach byłego agenta CBA. Tak stwierdziła prokuratura odmawiając wszczęcia śledztwa.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński miał być zamieszany w tak zwaną aferę podkarpacką. Były agent CBA Wojciech Janika zapewnia, że polityk korzystał z usług domu publicznego. Co więcej, istnieją nagrania, na których dokładnie widać, kto i kiedy uprawiał seks z prostytutką. Taśma z Kuchcińskim może być szczególnie kompromitująca – polityk miał spotkać się z nastoletnią Ukrainką.
Prokuratura odmówiła właśnie wszczęcia śledztwa. Jak napisała w uzasadnieniu prokurator Mirosława Chyr, relacja agenta „pozbawiona była przymiotu szczerości i spontaniczności.”
Brak jest dowodów, które uprawdopodobniałyby choćby w stopniu minimalnym istnienie dokumentów, które miałyby zostać usunięte z szafy służbowej Wojciecha Janika
– pisze prokuratura u uzasadnieniu decyzji.
Kumulacja niefortunnych okoliczności, na które powołuje się Janik, a które to miały mu uniemożliwić sporządzenie notatki i zarejestrowanie nagrania, nakazuje wątpić w prawdziwość relacji świadka
– czytamy w dokumencie.
To zarządzenie prokuratury służy tylko temu, żeby żaden sąd nie zweryfikował poprawności zażalenia, które jest oparte na silnych podstawach. Złożone załączniki wskazują bardzo jasno na niedopełnienie obowiązków przez szefa CBA i w sposób bezpośredni dotyczą naruszenia praw Wojciecha Janika
– podkreśla Beata Bosak, adwokat Janika.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis